A Ty, co dobrego zrobiłaś dziś dla sowich włosów?

Kolejny kapielowo-pielęgnacyjny wpis.
O ile o szamponie John Frieda mogę jeszcze niewiele powiedzieć, ponieważ dopiero zaczynam z nim swoją przygodę, tak odżywkę mogę z czystym sumieniem polecić każdej osobie, borykającej się z puszącymi się włosami, wysuszonymi końcówkami. Z resztą każda posiadaczka blond włosów (tych niekoniecznie naturalnych ;)) dobrze wie o czym mówię. Zacznę od prozaicznej kwestii, ale stanowiącej niewątpliwą zaletę tego produktu! Butelka odżywki jest duża! Raz kupiona odżywka posłuży nam na kilka miesięcy. A ponieważ czasem lubię "zainwestować" nieco więcej pieniędzy, ale w coś co jest dobrej jakości/trwale/wydajne to z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie żałuje ani złotówki wydanej na te odżywkę. Ponadto posiada pompkę, dzięki czemu nie musimy walczyć z butelką, która czasem nie chce się otworzyć, a mokre ręce pod prysznicem nie ułatwiaja nam zadania ;). Japońska odżywka Shikioriori Tsubaki na prawdę działa, a to co pisze producent: "Odżywka do włosów suchych, łamliwych i pozbawionych blasku. Tworzy delikatną piankę która głęboko regeneruje, ujarzmia i definiuje włosy. Chroni włosy przed utratą wilgotności nadając im elastyczność. Działa również kojąco na skórę głowy, a elegancka, japońska woń doskonale relaksuje." to nie jest zwykły "chłit martetingowy". Na moich włosach to działa, zapach także jest fajny. Z czystym sumieniem polecam.
Wracając do szamponu Johna Friedy, wcześniej stosowałam podobny, również z serii dla blond włosów. Sprawdził się całkiem nieźle, dlatego teraz próbuję jego brata. Mam nadzieję, że się także podoła moim farbowanym włosom i nada im fajny blask i podkreśli kosmyki muśnięte słońcem!
P.S. Niestety nie znalazłam na buyblo linku do odżywki, ale jest na pewno w Douglasie, Hebe i Rossmannie!