Krem/odżywka do rzęs L'biotica (RepairLash2 Night Cream)

Kurczę, smutno mi, ale chyba będzie trzeba się pożegnać z tym gagatkiem. Byłam bardzo podekscytowana, bo nie zawiera bimatoprostu (generalnie skład jest super, głównie mieszanka olejów i nie tylko), więc ochoczo stosowałam na rzęsy oraz brwi. Ale odżywka okazała się TAK BARDZO nieprzyjemna w użyciu, że po około miesiącu męczarni, stosowałam ją już tylko na brwi. A teraz już testuję odżywkę Orphica, która interesuje mnie dużo bardziej, więc L'biotica już leży i czeka na stracenie. Dlaczego jest nieprzyjemna w stosowaniu? Bo ma bardzo ciężką, obciążającą formułę (na rzęsach osadzają się nawet takie gęste kropelki, podejrzewam że oleju rycynowego), więc używałam tuż przed snem, ale tak dosłownie tuż przed wejściem do łóżka. Codziennie rano budziłam się z totalnie zaklejonymi i zaschniętymi oczami, jakbym miała je zaropiałe. Ciężko mi było je otworzyć i czułam się rano jeszcze bardziej zaspana, niż byłam faktycznie - z takimi ciężkimi, zaklejonymi oczami. Odżywka się krystalizowała i dawała uczucie zaschniętych "śpioszków" w oczach, które drapały przy próbie usunięcia palcem. To wszystko razem było mega, mega nieprzyjemne. Nie jest to żadna reakcja uczuleniowa, oczy nie ropiały - to tylko odżywka się tak kleiła i krystalizowała. Wystarczyło jeden raz nie użyć, by wszystko było super i znowu raz użyć, by znowu było fatalnie. Było to działanie wyłącznie doraźne, tylko po użyciu odżywki. Z tego względu przestałam używać na rzęsy. A na brwi już nie widzę sensu. Dodam tylko, że po miesiącu używania na rzęsach i dwóch miesiącach na brwiach, nie zauważyłam działania. To zdecydowanie za krótko, ale mam już dość tej odżywki. Czarno-białe zdjęcie, w nieco żałobnym klimacie, dobrze odzwierciedla mój nastrój, gdy na nią patrzę. A, jeszcze dodam, że szczoteczka jest mega, mega, mega kłująca, a ząbki bardzo ostre, więc nie zliczę, ile razy boleśnie dziabnęłam się w powiekę.